Kuźnia Kampanierów - logo

Z frontu

Dzieciom trzeba najpierw pokazać coś innego

Z profesor Jagodą Cieszyńską-Rożek rozmawiamy o wpływie nowych technologii na rozwój dzieci.

Olaf Swolkień: Pani Profesor, co Pani najczęściej słyszy od rodziców, którym mówi Pani, że po to, aby dziecko mogło się łatwiej uczyć i koncentrować należy oderwać je od smartfona i komputera?

Jagoda Cieszyńska: Że się nie da.

Tak, nie da się i jest to uzasadniane tym, że dziecko straciłoby kontakt z rówieśnikami, czułoby się samotne i niedowartościowane.

Lubię zaczynać od początku. Takim dzieciom trzeba najpierw pokazać coś innego. Po pierwsze zawsze dziwi mnie, że dziecko w rodzinie może być samotne. To jest oczywiście znak naszych czasów, ale musimy sobie uświadomić, dlaczego tak jest i dlaczego tę samotność usiłuje się zabić poprzez kontakty wirtualne.

Najpierw trzeba im pokazać inne formy spędzania czasu. Nie możemy dzieciom powiedzieć, że są badania, o których zaraz powiem i że z tych badań wynika to lub owo. Musimy im pokazać, że można spędzić czas z rówieśnikami.

One nie potrafią rozmawiać, muszą się nauczyć być ze sobą. Osobiście uważam, że bardzo ważną sprawą jest sport czy szerzej ruch. Cokolwiek by nie trenowali, to zmusza ich do obywania się bez smatfonika czy innej formy bycia online.

Olaf Swolkien: A jeżeli są już od niego uzależnieni. Jak się z tego wyrwać?

Jagoda Cieszyńska: Ja się tym osobiście nie zajmuję, bo nie można zajmować się wszystkim, a praca z dzieckiem uzależnionym wymaga ogromnej wiedzy i doświadczenia.

Mamy w tej chwili dzieci w wieku przedszkolnym uzależnione od telewizji i smartfonów.

Podziwiam psychologów, którzy potrafią z nimi pracować. Ja pracuję z dziećmi, które przejawiają pewne zakłócenia rozwojowe, ale jeszcze nie objawiają uzależnienia. Badam również czasem dzieci w wieku szkolnym, ale to jeszcze nie są dzieci uzależnione. Porozumieć się z takimi dziećmi można tylko przy współpracy rodziny. Jednak dzisiaj często mamy do czynienia z sytuacją, w której rodzice boją się swoich dzieci. Trochę dlatego, że chcą mieć święty spokój. Dzieci się obrażają. Pamiętam, że kiedy wychowywałam swojego syna, on często się obrażał, gdy czegoś zakazywałam, ale my, dorośli kochamy dojrzale i akceptujemy emocje dzieci. Jednak to obrażanie się dziecka trwa parę godzin, a potem przyzna nam rację.

Wspomniałam, że powiem o nowych, naprawdę fascynujących badaniach. Pokazały one, że sama obecność telefonu na stole zmienia funkcje mózgowe rozmówców.

Czytaj całość na stronie Instytutu Spraw Obywatelskich